wtorek, 26 listopada 2013

Kobra-Dawne Grzechy

(Krotkie przemyślenia z oglądania)
Nawet Dobra kontynacja cyklu. Powrót czołówki był oczywistą rzeczą. Dobrze były zrobione nawiązania do tradycji czyli scena z krajobrazem i muzyką. Dobrze były tez zrobione nawiązania do sytuacji poza Kobrami Wybór fabuły na ewentulaną rekatywację był dobry, zawierał odpowiednio dużo elementów, żeby utrzymać widzów do końca.

Gorzej było z wykonaniem. Cała obsada zachowywała sie jakby zabrakło im próby generalnej. Odrobinę lepiej od pozostałych grał Frycz, jednak w jego sytacji było to o tyle łatwiejsze, że to jak grać mógł sobie opracować po obejrzeniu poprzednich spektali, więc w teorzeniu postaci nie musiał się silć na interpretację. Potencjał na rektywację jest, ale nastepnym razem trzeba dopracować.Chociaż właśnie częscią atrakcji w spektaklu na żywo jest patrzenie co pójdzie nie tak, czyli jak w tym wypadku śmiechy z widowni i do czego przyznali sie aktorzy wypadku zmienianie kolejności dialogów ze stresu. Biorąc po uwagę że w latach świtnosci zdarzali się ożywający denaci i strażacy na scenie można uznać, że wyszło dobrze,

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz