środa, 31 grudnia 2014

2014 (1) Rzeczy najgorsze

Zblizą się moment, w ktorym powinno sie jakoś podumować rok. Dzisiaj zamiesczę pierwszą część podsumowania. wynika to, z chęci zrobienia kiedyś czegoś w odpowiednim momencie i i tak nieudanego Sylwestra. Ustalenie, ktora z tych reczy byla ważniejsza

Podsumowanie Blogowe

Nie wiem, czy jest coś o czym warto pisać. Wiem tylko, że poziom wygląda lepiej niż w zeszlym orku, więc jeżeli utrzymam podobne tempo zmian, to około 2150 da się czytac wszystko, co tu zamieszam, ale wtedy zacznie się atak Daleków, więc na znaczaća poprawe nie ma co liczyć. Niezależnie od tego, w tym roku kila osób nawet przeczytało teksty z tego bloga. Kilka z nich nawet celowo.(chociaż ktoś trafił tutaj szukając analizatorni z fanfikami o Vetinarim). Jest lepiej niż zeszłym roku kiedy (według statystyk) nie zaglądał tu nikt. W poprednim miejscu było niewiele wóecj osób. W każdym razie niem wiem czy to dobrze. Do tych, ktorzy celowo tu weszli pozsotaje mi powiedzieć tylko: mam nadzieję, że to co tu napisalem za zaszkodziło za bardzo. Ewntualna lista noek, torych wstydzę sie najmniej pojawi sie być może drugiej części wpisu. Resztę wpisu pozostaię na ranking rzeczy najgorszych w tym roku.  Jak każdy z takich rankingow jeston niepelny i mocno ograniczony, ale zawiera on kilka rzeczy o ktorych najbardzej chcialem napisać. Ograniczę się tym razem też tylko do jednego zdania.

Komiks Najgorszy.

W sytacji obecnych cen i dostępnosci komiksów staram sie wybierać takie, co do ktorych jestem właćiwei pewny ich jakości. Nie zmienia to faktu, że czasem trafię na rzeczy złe. Przykładem tego jest to oto dzieło:



Jeżeli ktos chce dowiedzieć się co jest złe we współczesnym komiksie, to panowie Dufaux i Xavier, dostarczą tego swojej Krucjacie. Zle jest tu wszystko: fabula, rysunki, kolory, realia. Poziom tomu pierwszego utrzymuje też tom drugi, ktory wyglada jak Blackadder oraz Monty Python i Święty Graal robione całkowicie na poważnie i "mrocznie"

Niehonorowa wzmianka: Krzyżacy
Najgorszy z komiksów dobrych: Lucie Lomova Anna Chce Skoczyć. Nie jest to zły komiks. Po porstu w tym roku poznalem znacznie lepsze rzeczy, a rozwiązanie akcji w stylu  Vaclav Havel ex Machina jest po prostu glupie. 

Serial Najgorszy


Outlander. Jedno slowo wystarczy za setki innych. Niewiele brakuje najnowszym sezonom Sleepy hollow i Demonów Da Vinci.

Książka Najgorsza

Równorzedne pierwsze miejsce: Zamek Eymericha, i Córka Wokulskiego Romana Praszyńskiego do której też notka o Zamku moze się odnosić.

Najgorsza z ksiażek dobrych: Gene Wolfe Pokój, niestety. 

Film Najgorszy

Wiem, że w tym roku pojawiło się wiele zlych filmów. Niestety na własne życzenie obejrxałem zeszłoroczne dzieło pana Yusry Kru: Vikingdom jeżeli ktoś zastanawia się, jak wygladałoby 300 w realiach wikińskich, może się o tym przekonać. Przede wszystkim nie ma tu żadnego poszanowania dla realiów. Dostajemy zamiast tego kuriozalną fabułę i jescze gorszą grę aktorską. 
Ewentualnie: Londyński Bulwar

Obiecuję że dryga częśc podsumowania będzie wygladać minimalnie lepiej. Nie wiem jednak, czy tak będzie.

niedziela, 28 grudnia 2014

Kroki w nieznane-2014


Nie napisałem żadnej notki z okazji świąt. Postaram się zatem udawać, że ta ma jakiś związek. Teoretyczna obfitość prezentów może być lączona z obfitoscią opiadań w antolgii wychodzącej w grudniu. Opis opowiadań może też być pierwszą częscią podsumowania roku. Poprzednie czesci koroków przygotowały już mnie na to, że mogą być wnich teksty genialne, teksty dobre, teksty średnie, teksty złe oraz Koty Pawłowa i Otwórz Oczy. Przed przeczytaniem tego tomu antolgii moje oczekiwania były równie duże jak i obawy. Ostatetcznie tom wypadł dobrze. Dobrą wiadomością jest też większa niz ostatnim tomie ilość tekstów nowszych.

Pierwsze z opowiadań Tęsknota za Langalaną pojawiającego sie już drugi raz w antologii Mercurio D. Rivery opisuje historię kontaktów między ludźmi a kosmitami uważającymi ich za ideał piękna z punktu widzenia przedstawicielki tej rasy. Jest to dobry, tekst pozostający w silnym związku z twórczości Ursuli Le Guin.

Następny tekst to Zdobycz ojca Christophera Greena. Zaletą tego kilkustronicowego tekstu jest jego atomsfera i umiejętnosć budowania napięcia.

Brandon Sanderson tym razem ponownie pojawia się w antolgii z klasyczną space operą. Jego Pierworodny opisuje historię młodego aryskoraty zawsze pozostającego w cieniu swojego starszego brata, genialnego dowódcy. Z czasem okazuje się jednak ,zę jego relacje z nim są bardziej skomplikowane. Opowiadanie nie jest tak dobre, jak to z zeszłorocznych Kroków, ale wciąż jest dobrze napisane i poprowadzone.

Pierwszy raz w antologii pojawia się fantastyka chińska. Reprezentuje ją Cixin Liu. Jego Wędrująca Ziemia opowiada o ucieczce całej planety przed mającym się zmienić w cerwonego olbrzyma Słońcem.  Trudno nie odmowić Liu skali i rozmachu pomysłu. Oczywieście ważna jest też jest warstwa poolityczna tekstu z jego stosunkiem do działań wladzy i zachowań ludzkich.

Następne opowiadanie to Szmaciarz Pryi Sharmy.  Umieszczony w Liverpoolu, w realiach alternatywnej rewolucji przemysłowej. Autorka dobrrze pokazuje rozwarstwienie społeczne i sytuację, w której biedni oddaja wszystko dla pieniędzy. Jest to kolejny dobry tekst.

Ostatnia Rafa Garetha L. Powella. zaczyna się w momencei kiedy po uzyskaniu przez sieci NASA poziomu sztucznej intelgiencji  zaczynają one manipulować materią przez nanoboty. Jest to tekst przyzwoity.

Kolejnym kilkustronicowym i najstarszym (z 1989 roku) opowiadaniem jest Nurek Braulio Tavaresa. jest to drugi tekst poświęcony kontakom z kosmitami. Tym razem pokazny jest kontakt z Obcymi funkcjonującymi całkowicie inaczej i na zawsze zmieniającymi rozmawiającego z nimi. Jest to jeden z lepszych tekstów.

Niestety potem poziom antologii spada. Przykładem tego jest Rekin! Rekin! Raya Cluleya tekst w założeniu miał być satyrą i dekonstrukcją horrorów o rekinach. Niestety nic z tego nie wychodzi a sam tekst dodatkowo jest rujnowany przez irytującego narratora.

Kolejnym przykładem tego jest Wiktor Toczinow. Jego Krzyż Św. Jerzego. ma być satyrą na Putinowską Rosję. Niestety jest niespójny innudny z wyjątkiem kilku scen wyglądających jak wyjęte z Kotów Pawłowa.

K.J Parker pojawia się w antologii po raz trzeci. Jej (Jego) Zabójca Smoka z Merebarton to najlepszy tekst antologii. Zaczyna się gdy rycerz otryymuje wiadomośc o smoku w pobliskiej mu wsi. Parker po raz kolejny zaskakuje w swojej twórczości i po raz kolejny daje popis swoich umiejętność iw dobrze napisanym teksćie.

Nasza Krew to drugi rosyjski tekst w tegorocznej antologii. Ina Goldin w swoim opowiadaniu stara się pomieścić imperializm, wapmiry, szkolnictwo i totalitaryzm. Problemem jest tylko to, że nie za bardzo udaje jej się to połączyć. Szkoda, bo świat posiada potencjał.

Jonathan Sherwood w Głebi Siwego Oceanu przedstawia historię lostu w kosmos koncentrując się na realiach technicznych. Akurat ten tekst nie wywarł na mine sczególnego warażenia, z blizęj nieokreślonego powodu.

Trudno mi oceniać Pułkownika Petera Wattsa jako samodzielny tekst. Cała jego wartosć ujawiania się w w ziązku z Ślepowidzeniem i jako taki warto go przeczytać.

Przedostatki tekst to powrót Jonathana Lethema do antologii. Jego Zatwardziali Kryminaliści opisuja historię skazanego w więzieniu o ścianach stworzonych ze skazańców.  Jest to klejny dobry tekst w antologii.

Ostatni tekst zbioru to Dziewięć śmierci Doktora Valentine'a Johna Llewellyna Proberta Jak tekst Cluleya osadzony jest w konwencjach horrorowych. W przeciweństwi do niego poatrafi dobrze nimi operować i stworzyć coś ciekawego.  Jest to kryminał omorderstwach powiążanych z filmami z Vincentem Price'em.

Tegoroczny tom będę wspominać dobrze.  Było w nim kilka tekstów słabszych, jednak ostaecznie nie wpłynęły na mój odbiór opowiadań w nim zawartych.

piątek, 19 grudnia 2014

China Miéville Toromorze Zysk i S-Ka Poznań 2014


Z twórczością Miéville'a mam zawsze problem. Pisalem już o tym przy Ambasadorii. (Po zobaczeniu tego co dokładnie napisałem, myslę że nie bylo tego widać Ta notka byla jescze gorsza niż przeciętny tekst z tego bloga) Nie chodzi o to, że uważam, że jest zła, ale o to że momentami niezwykle blisko jej do Artura Szyndlera. Miéville często nie wie kiedy się zatrzymać i upycha do swoich książek wszystko, co wymyśli niezależnie od tego, czy ma to sens. Sam pomysł też niebezpiecznie kojarzył mi się z innym dzielem kolejowej fantastyki, czyli nie Grabińskim, tylko Snowpiercerem (nie wiedziałem go do dzisiaj, sam trailer i opis mi wystarczył). Moje oczekiwania były więc mieszane i obawiałem się, że jego najnowsza młodzieżowa powieść będzie  bujdą na resorach. Jak  wyszło?  Było dobrze.

Najważniejszą rzeczą w książce jest tytułowe Toromorze. Jest to bezkresna pustynia pokryta torami i rozjazdami, dzieki ktorej pociągi moga się po niej poruszać jak statki. Nad nią wznosza się wzgórza i płaskowyże wysp i kontynentów. Pod jego powierzchnią zamiast wielorybów poruszają się ogromne kretoszczury. Lączy w sobie dwie rożne rzeczy: Nie ma żadnego sensu, nawet jak na Miéville'a i jest naprawdę fajne. Wiem, że wielu osobom to może sie nie spodobać, ale ja dobrze oceniam ten pomysl. Lepiej też  nie zastanawiać się jak to właście działa, bo nawet udzielone odpowiedzi  nie wystarczą.

W fabule widać inspiarcje Stevensonem czy Moby Dickiem. Jej głownym bohaterem jest Sham, pomocnik lekarza na kertowinku kapitan Nephi polującej na kretoszczura Okpi-Jacka. We wraku jednego z pociągów zanajduje on kartę pamięci aparatu zawierającą tajemnicze zdjęcia. Później porowadza one go do śladów pewnej wyprawy. Na swojej drodze pojawiają się kolejne wątki z morskiej powiesci przygodowej odpowiednio zmienione w realiach świata. Powiesć stara się cały czas dostarczać rzeczy zmieniających oczekiwania czytlenikow, co biorąc pod uwagę ze jest to teoretycznie postapokalipsa dla młodzieży, jest bardzo dobre. 

Postaci wyszły autorowi dobrze. Nawet jeżeli zdarzją się im problemy z charakteryzacją to daleko im do kilku wyskoków postaci z Dworca Perdido, chociaż jeden z pomysło Sham to pozimo przenikliwości Isaaca den Grumbellina  Zarowno Sham, Caldera i Dero, Kapitan Nephi czy Doktor Fremlo to dobrze napisane postaci.

Moim zdaniem warto ją przeczytać, chociaż spodziewam się że mogą być ludzi dla ktorych pomysl ten przekracza granice zawieszenia niewiary.

niedziela, 7 grudnia 2014

Sofia Samatar Cudzoziemiec w Olondrii MAG Warszawa 2014


Wydana w zeszłym roku pierwsza książka Sofii Samatar od razu została dobrze przyjęta w momencie oryginalnego wydania. Chwalona była między innymi pomysłowość autorki i poetckość jej języka. Jak zwykle przy takich rzeczach trochę bałem się, że z jakiegoś powodu nie spodoba mi się.  Moje początkowe oczekiwania były zwiazane z też z tym, ze przeczytałem właśnie Miasto Śniących Książek Moersa. Z tego powodu myślałem, że książka Samatar może być do niego zbliżona.  Najprościej mogę napisać o tej książcze, że jest bardzo dobra i zalecić jej przeczytanie.

Calą fabułę można naprawdę szybko strescić.Książka jest pamiętnikiem Mistyka Jevicka z Tyonu, syna handlarza pieprzu z jednej z Wysp Herbacianych handlujących z Olondrią. Jevick opowiada o swoim życiu na wyspie i poźniejszej nauce u Olondryjskiego nauczyciela, od ktorego dowiaduje się o literaturze tamtego imperium i vallon, olondryjskich książkach. Gdy jego ojciec,  umiera, musi on zamiast niego wyruszyć do Bainu, stolicy imperium, by handlować zamiast niego.  Na statku na chwilę spotyka się z Jissavet, dziewczyną chorujacą na ktyna. Gdy dociera już do miasta, zaczyna je poznawać. Jako cudzoziemiec nie wie nic o jego zwyczajach. Z tego powodu uczestniczy w Święcie Ptaków. Jego udział w nim kończy się tragicznie. Odkrywa, że Jissavet niedawno zmarla i zaczyna go nawiedzać jako anioł. Od tego momentu zaczyna szukać pomocy u różnych osób.  Ważniejsze od samej fabuły jest to jak jest opowiedziana. Zaletą ksiązki jest jej baśniowość. Trudno wypowiadać mi się bez znajomości oryginału, ale język opisów zbliża trochę ksiązkę doVallon. W tym jest ona bliższa nie Moersowi, ale Catherynne M. Valente czy Jeffreya Forda. Do inspracji ich tworczością autorka zresztą przyznaje się na swojej stronie wśród innych autorów. Warto przy tym wspomnieć o bogactwie nawiązań kryjącym się w książce.

Warto pochwalić też pomysłowość  autorki. Widać ją w umiejętnym stworzeniu kultury świata powieści. Ciekawe elementy można dostrzeć w każdym z elementó powieści, jak choćby we fragmentach Olondryjskiej literatury. Dobrze pokazuje też jak można tworzyć oryginalne światy.