sobota, 30 kwietnia 2016

Christopher Priest, Odwrócony Świat, MAG, Warszawa 2016


Jak na razie nie pisałem o żadnej pozycji z serii artefakty, a jest to seria której warto pisać. Poza wznowieniami oczywiście o znaczeniu serii decydują także pozycje nowe, a wśród nich znalazło się już kilka pozycji bezdyskusyjnie ważnych. Odwrócony Świat jest jedną z nich.

Do książki Priesta podochodziłem już z pewnymi oczekiwaniami spowodowanymi znajomością Rozłąki i filmowego Prestiżu. Spodziewałem się więc raczej dobrej książki i taklą dostałem, chociaż nie taką jakiej się spodziewałem.

Prawie od samego początku książka przestawia odmienne środowisko. Niezwykłość świata przedstawionego zaczyna się od zdania. Osiągnąłem wiek sześciuset pięćdziesięciu mil. od tego momentu Priest przedstawia poruszające się na przez nieznany teren na torach miasto Ziemia. Miasto cały czas musi poruszać się do przodu. Jedynymi innymi osadami napotykanymi na drodze są tylko wioski będące źródłem uzupełnienia zapasów. Jednocześnie też za utrzymanie funkcjonowania miasta odpowiadają specjalizujące się w specjalnych pracach cechy. Całe miast przez znaczną część historii prezentowane jest z punktu widzenia. Helwarda Manna, należącego do cechu Badaczy Przyszłości, do którego obowiązków należy oddalanie się od miasta w celu ustalenia zarówno najlepszej trasy przejazdu miasta jak i zbieranie materiałów po jego przejeździe. Jego historia zaczyna się od początku inicjacji cechowej przez kolejne etapy jego kariery. Jednocześnie też całe miasto zaczyna się zmieniać, tyka samo jak otaczający je świat. Sama konstrukcja miasta i warunki biologiczne w nim panujące wpływając tez na role płciowe w wyniku czego

Na pewno Priest stworzył ciekawe środowisko. tak samo jak i prestiżu i rozłące po raz kolejny, a raczej pierwszy ważna jest dla całej fabuły ważna tajemnica. Jednocześnie taż wraz z tym im bardziej Helward ja poznaje sam zaczyna krsztaltować swoją opinię o tym świecie, zaczynają tak samo jak żona od wątpienia w jego organizację.  W tym wypadku też ważne jest to jak jest poznawana i rozwiązywana, jednak samo jej rozwiązanie pozostawia problemy.

Przy okazji w tym roku jakoś zupełnie nie zauważyłem upływającego trzeciego roku mojej działalności. Nie jest to może dobre miejsce o pisania o tym, ale co widać od jakiegoś czasu pisanie nie tylko tutaj jest dla mnie problematyczne i pozostawia pytanie o celowość.

środa, 27 kwietnia 2016

Joann Sfar, Ostatki Timof Comics Warszawa 2016


Joann Sfar zalicza się do tych twórców, co do których można już pewność że będą w Polsce regularnie wydawani. Można było już poznać jego lepsze i gorsze. Można było już poznać jego wizje żydowskiego życia w międzywojniu, mitologii, Sherlocka Holmesa, Merlina, Małego księcia, Wampirów...  I teraz można poznać ten album. I co o nim powiedzieć?

Przede wszystkim nie jest to album, od którego należy zaczynać poznawanie jego twórczości. Jak wskazuje sam format, związany jest z Wampirem i Asprine Nie jest bezpośredni kontynuacją, co materiałami dodatkowymi z oryginalnego wydania albumów. Nie oznacza to jednak, że nie jest samodzielny.

Tak samo jak Mały Świat Golema pozwalal zapoznać się pierwszy raz z wieloma bohaterami Sfara-Wampirem Fernandem, Mandragorą Lio  Michelem Duffounem, Humptym Dumptym i  Vinventem Ehrensteinem, tak samo i Ostatki pozwalają to zbroić. Poznajemy tu jednak ich wersjie niezaistinale całkowicie, pochodzące w wczesnych wizji Sfara. Album, zbiera bowiem jego wczesne i nieukończone historie. Często potrafi też zaskakiwać, zwłaszcza kiedy widzi się początkowe dążenie Sfara do ustlaenia swojego stylu pisarskiego i rysowniczego i jego częste zmiany.  Same alternatywne początki Profesora Bella bywają zaskakujące. Tak samo też widać też postaci,ktorych ostatecznie Sfar nie uwzgłednił w sowich seriach, jak profesora Moriarty odbouwoujacego swoją potęgę w Sfarowskim Wilnie. Pojawiają się tu próby Sfara w groza humor i kryminał 

Trudno powiedzieć mi jak oceniać go jako samodzielny album. Na ewno jednak może być ciekawa pozycja dla fanów Sfara. Pytanie, czy tylko dla nich.

poniedziałek, 11 kwietnia 2016

Filmy Zimy

Nastała już prawie połowa kwietnia, a jeszcze nie zrobiłem jednego z teoretycznie powracających na tym blogu tematów czyli zbioru krótkich nieskładnych podsumowań filmowych. Własnie zatem się z tego wywiązuję. Dominuje to, co nie powinno zaskakiwać tematyka historyczna.


Ave, Cezar (2015) reż. Joel Coen, Ethan Coen 

Przede wszystkim trzeba zacząć od tego, że pewnie spora grupa osób mimo wszystko oczekiwała innego filmu. Złożyło się na to pewnie wiele powodów, łącznie z drugim sezonem Fargo   Niezależnie od tego czego kto oczekiwał dosieliśmy to , co mamy. Moim zdaniem podróż Coenów przez kino lat 50. nie należy do ich najwybitniejszych dzieł, jednak wciąż jest niezłym filmem i ogląda się ją dobrze. Jednocześnie tez cały czas jest filmem o paranoi






Big Short (2015) reż. Adam McKay
Zrozumienie wydarzeń ostatnich lat kryzysu i jego przyczyn nie jest łatwe Tak samo nie jest też opisanie go. Big Short zalicza się właśnie do tych filmów, którym się to udaje. Tak samo jak już wcześniej powstały filmy o kryzysie dotyczy tematyki, o której powinno się tworzyć filmy i będzie się to robić. Poza grą aktorską oczywiście ważne jest też to jak film jest zrobiony.  A film  własnie taki jest i pozwala przypomnieć sobie o przyczynach kryzysu, czy też częściej zrozumieć je. 








Palacz  (2010) Reż. Aleksiej Bałabanow
Zamieszczam tylko z kronikarskiego obowiązku. bo ile lubię kino Bałabanowa. To  o tym nie wiem co powiedzieć, poza tym, że naprawdę polecam. 













Spotlight (2015) reż. Tom McCarthy
 
Kolejny w ważnych filmów, znany także z tego jak mówiąc o nim pomija się to o czym jest. Pedofilia wśród księży jest tematem który łatwo zamieść pod dywan lub marginalizować. Na szczęście ten film przypomina o ludzkich tragediach. W sposób, który dalej pozwala by nie zapomnieć op tym temacie. 











Zjawa (2015) Reż Alejandro González Iñárritu

Na początek pozostaje pytanie czy  jeszcze coś teraz można powiedzieć o Zjawie Jak wiadomo oczywistości o tym, że i tak wszystko po  Bridmanie co było by zrobione bez reżysera było by i tak źle ocenione więc, i że gdyby w tym roku Di Caprio nie dostał Oscara to już zostało by mu tylko chyba granie w ultra-realistycznej inscenizacji bombardowania Hiroszimy i Nagasaki oraz że Tom Hardy był dowożony z planu Peaky Blinders można sobie darować. Poza tym naprawdę nie wiem co o tym myśleć, nie wiem też czy to był dobry film