sobota, 30 maja 2015

Cyril Pedrosa Trzy Cienie Kultura Gniewu Warszawa 2015


Koniec maja od jakiegoś czasu jest dla mnie momentem ,w którym zaczynam mieć czas na lepsze przyjrzenie się rzeczom kupionym na Targach Ksiązki i wraz z nimi komiksowej Warszawie.Trzy Cienie są jedną z nich. Moje oczekiwania w stosunku do nich byly mieszane. Powodem tego było moje poprzednie spotaknie z Pedrosą-Portugalia. pomimo naprawdę ładnego wyglądu rysunków nie spodobala mi się. Scenariusz tamtego komiksu za bardzo nie wiedział gdzie chce pójśc i o czym jest. Trzy Cienie są lepsze pod tym względem.

Historia zaczyna się na idyllicznej farmie gdzie malżeństwo Louis i Lise mieszka ze swoim synem Joachimem. Ich spokój przebywa pojawienie się widzainych z oddali domu trzech cieni. Każde ich pojawienie się przybliża je do domu roziny. Szukając odpowiedzi Lise wyrusza do starej wróżki po radę. Według jej odpowiedzi Cienie przyszły po syna ni nie da się już nic zrobić. Louis podejmuje ostatnią próbę ratowania Joachima i usiłuje go zabrać w jak najdalszy świat by go ocalić. Jednocześnie podczas trasy napotykają ich kolejne problemy,  a ojciec dalej poświęca się dla syna. Częściowo wzorowany na XVIII wieku świat mrocznej baśni pełen jest osób okrutnych i gotowych wykorzystać sytuację. Pedrosa stowrzył dobrą i przejmującą opowieść.

Rysunki Pedrosy bliższe są stylowi, który można określić jako okołodisneyowski.Wyraźnie widać to w ekspresjach postaci. Tym razem komiks Pedrosy pozostaje w barwach czerni i bieli czego zalety widać zwłaszcza w różnych dynamicznych scenach, tworzących nastrój komiksu.

W komiksie Pedrosy zaletą są tym razem zarówno strona graficzna jak i fabuła. Jest on pozycją ciekawą i wartą poznania. Nie mogę go jednak nazać jedna z najlepszych nowości w tym roku, z racji tego że jest to już (zasłużone) drugie wydanie.

sobota, 23 maja 2015

Neil Gaiman Drażliwe Tematy MAG Warszawa 2015


Ostatnia powieść Gaimana nie trafiła do mnie do końca. Na myśli mam Ocean na końcu drogi, a nie Na szczęscie mleko..., które oceniam lepiej. Rozumiem dlaczego Gaiman chciał opowiedzieć sojwą historię i dlaczego była dla niego ważna. Nie zmienia to faktu, że do mnie akurat nie trafiła.Nie zmienia to też tego, że dalej czekałem aż ukaże się nowy zbiór opowieści Gaimana. W jego wypadku można zobaczyć dużo różnorodnych elementów twórczości autora. W wypadku takiego zbioru ocena ich różni się u  każdego czytacjacego więc ograniczę się tylko do wyminienia tych najciekawszych według mnie.

 Kalendarz Opowieści zbiera opowiadania z projektu tworzonego przez Gaimana na podstawie tweetów Są one dalej dobre, jednka trochę tracą poza oryginalna stroną.

Godzina Nic została napisana przez Gaimana jako jedno z cyklu opowiadań na 50 lat Doktora Who. Opowiada ona historię z czasu 5 serii, kiedy Doktor i Amy  wracając na Ziemię odkrywają, że ludzkość wymarła w roku 1984. powodem tego jest jeden z serkretów Władców Czasu. Jest to dobra historia i na ppewno nie jest gorsza od niektórych rzezczy zaserwowanych przez Moffata.

Mam duże zastrzerzenia do twórczości i maniery pisarskiej Jacka Vance'a. W wyniku tego nie miałem sczególnych oczekiwań w stosunku do   Inwokacji Indyferencji. Pozytywnie się jednak zaskoczyłem.Również to dobry tekst. Podobnym wartościowym hołdem dla innego pisarza jest Człowiek, który zapomnial Raya Bradburego

Śmierć i Miód znam już z Kroków w Nieznane . Jest to kolejne podejście Gaimana do Sherlock Holmesa. Tym razem opisuje on emeryturę detektywa i ostatnią z jego spraw. W tym wypadku Gaiman zamist crossoveru napisał cieakwe rozwinięcie kanonu ktore warto poznać.

Przestrzegać formalności oraz Śpiącą i Wrzeciono pomimo ich odrębności opisywać razem. Przedstawiają one rózner sporjrzenia na historię Śpiącej Królewny.

Pomarańcz jest zapisem odpowiedzi nastolatki z kwestiornariusza pytań zadawnyvh przez przedstwiciela nieznanej agencji rządowej. Można z nich poznać fragmenty historii penego eksperymentu chemicznego jej matki.

Czarny Pies to kolejny powrót do świata Amerykańskich Bogów. Cień powracając do Ameryki dotarł juz do Hrabstwa Derby. Podobnie jak Władca Górskiej doliny w skoncentrowajej formie zbiera wszystkie zalety powieści.

niedziela, 3 maja 2015

Arturo Perez-Reverte Szachownica Flamandzka Muza SA Warszawa 2000


Moje doświadczenia z twórczością Artura Perez-Reverte były dość ograniczone. Przez lata ograniczały się tylko do Dziewiątych Wrót Polańskiego, ktore jakoś za bardzo ni zachęcały do poznania pierwowzoru. Ostatnio poznałem ją po raz kolejny posrednio przez dość dobry Ciernioryt i filmowego Kapitana Alatriste, w którym pomimo zalet, wyraźnie dało się dostrzec, że jest sklejany z całego cyklu książek. Z tego powodu na znalezioną przypadkiem Szachownicę patrZyłem bez jakichś szczegółnych oczekiwań. W wyniku tego się nie zawiodłem. Nie była to też jednak sczegółnie wybitna lektura.

Tematycznie Szachownica bardziej jest zbliżona do Dziewiąrtych Wrót (Nie mogę porównać z nieznanym mi Klubem Dumas) ZJej osia fabuły są dwa morderstwa. Pierwsze z nich popełnione zostało w roku 1472 na dworze jednego z niderlandzkich ksiażąt, a prawda na nim została ukryta na obrazie Pietera Van Huysa Szachownica Flamandzka. Sekret malowidła odkrywa konserwatoka Julia. Jednocześnie, gdy w roku 1991 zaczyna poznawać jego tajemnicę, popełnione zostaje kolejne morderstwo na osobie jej bliskiej. Julia od tego momentu stara się poznać powód obu zbrodni.

Mimo wszystko po książce autra tak chwalonehgo spodziewalem się czegoś więcej. Cała ksiażka moim zdaniem jest dokładnie na takim poziomie średniości, że trudno znowu napisać mi coś więcej niż tylko streścić fabułę. Nie uważam jej za złą tylko nie za czegółnie się wyróżniającą. Fabuła napisana jest dobrze, jednak postaci są całkowicie nijakie. Jednoczesnie wyraźnie widać wiedzę autora w dziedzinach o których pisze, tylko że mogła by być ona wykorzystana w lepszy sposób. Nie uważam tej książki za sczegóolnie wartą zapmiętania. Nie zamierzam jescze odpuszczać sobie pomiom tego innych książek autora i kiedyś do nich zajrzę. Nie będe tego jednak robić w najbliższym czasie