piątek, 30 grudnia 2016

Filmy na zakończenie roku

Jak zawsze od dłuższego czasu planowałem dłuższe i częstsze teksty w tym roku. Jak widać nie zbyt się to udało. Jako że nadszedł już czas podsumowań roku, powraca po raz kolejny nieregularny zbiór opinii o  wybranych filmach z jesieni (astronomicznej). Nie wiem, czy zdążę jeszcze przygotować jakieś inne. Tak samo jest to też chyba przegląd filmów, które miały być inne.
Czarny Węgiel, Kruchy Lód (2014) Reż Yi'nan Diao
Jest to jeden z fimlów, o którym trudno zapomnieć po obejrzeniu, zresztą niejedyny w obecnym zbiorze. Nie jest on taki tylko dlatego, iż bierze wszystkie schematy kina noir zaczynając od postaci samego policjanta  i wspaniale je wykorzystuje. Ważniejsza jest jednak smutna opowieść o całym współczesnym chińskim społeczeństwie jaką on prezentuje.
Doktor Strange (2016) reż. Scott Derrickson Po raz kolejny miał to być ten "inny film Marvela" Po raz kolejny było właściwie to samo. Po raz kolejny schemat się sprawdził.W każdym razie sfera wizualni filmu była własnie jego lepszą stroną. Nadal jednak pozostawia nadzieję na więcej, które i tak nadejdzie.







Królowa Margot (1994) Reż. Patrice Chéreau
Czasem  nawet dwadzieścia lat to dużo czasu. Widać to właśnie w przypadku tego filmu.  Niezależnie od rożnych from realizacji tego filmu można raczej wspomnieć o jego formie, dzisiaj przenoszącej się już do realiów telewizyjnych. Opowieści historyczne w wersji własnie takiej już bardziej nie występują. Jest to połączenie watków (pseudo) historycznych i seksu w formie dzisiaj bardziej obecnej już w produkcjach HBO, podczas gdy najbardziej dochodowe kino historyczne wygląda trochę inaczej. 






Łotr Jeden (2016) Reż Gareth Edwards

Kolejny z filmów, które miały być inne. Kolejny też zasługujący na dłuższe omówienia, choćby z powodu niezapomnianej kreacji Tarkina . Po raz kolejny też wielka franczyza dochodzi do ciekawych rezultatów pod wpływem Garetha Edwardsa  Właśnie ten jest jednym z przypadków,  którym się to udało. Zmiana konwencji i wraz z nią perspektywy na Galaktykę właśnie jest zaletą tego filmu. "Realizm" wiązaczy się bardziej z ze znanymi z życia codziennego obrazami  jest zaletą filmu. Tak samo też widać to jak bardzo da się połączyć z już istniejącymi elementami kanonu. Cały czas jest ot historia, która dzieje się w już znanym świecie. 



Nowy Początek (2016) Reż. Dennis Villenueve
Na ten film czekałem z wieloma obawami. Nie wiedziałem czy z całej twórczości Teda Chianga właśnie to jego literacki pierwowzór był właśnie najbardziej nadający się do adaptacji. Momo wszystko też Villenueve ostatnio dobrze radzil sobie z problematycznym materiałem, jakim był scenariusz Sicario Muszę przyznać, ze się udało, chociaż znajomość opowiadania nie pozwala na docenienie w pełni konstrukcji fabularnych filmu. Film ten jednak, chociaż nie tak "inny" jak go przedstawiano udowadnia, że może powstać jeszcze Science Fiction ze znacznym science. Poza tym można też cieszyć się z tego, ze może powstać film o języku. Naprawdę chciałbym więcej takich filmów zamiast różnych Interstellarów




Ostatnia Rodzina (2016) Reż Jan P. Matuszyński


Jak już wiadomo, wiele pisano dobrego o tym filmie.  Ja zatem też nie będę się wyróżniać w tym względzie. Trudno już napisać coś nowego. Wiele razy stwierdzano już jak ten film opowiada o całym życiu. Warto też wspomnieć jak bardzo film ten opowiada o rzeczach. Wiele razy upływ czasu jest przemianą rzeczy i detali codzienności. Niezależnie od reszty ważnych wątków warto też patrzeć na niego w ten sposób.



Światło w mroku (1992) Reż. David Seltzer

Pierwsze pytanie jakie należy sobie zadać, to czy to jest jeden z najważniejszych obejrzanych przeze mnie ostatnio filmów. Odpowiedź musi być twierdząca. Dzieło, któe w zamierzeniu miało być pewnie przejmującym dramatem, a skończyło jako filmowa wersja Allo Allo, lub też jedna z inspracji dla Tarantino  warte jest uwagi. Jak inaczej można określić film w którym Michael Douglas będący głównym agentem OSS w Trzeciej Rzeszy... nie zna niemieckiego. W wyniku tego bohaterka nadaje się do pomocy dla wywiadu z racji jej zdolności kulinarnych. W tedy może pomóc siatce wywiadowczej składające się tylko z Johna Gielguda i jego siostrzenicy. To nie jest tak głupie jak wygląda. Jest znacznie głupsze.

środa, 23 listopada 2016

Ivana Smudja, Gradmir Smudja, Z biegiem Sztuki, Timof Comics Warszawa 2016



Dlaczego właśnie to można uznać z hit? Łatwo to uznać. Znacznie trudniej odpowiedzieć bez kopiowania i zamieszczania tu konkretnych ilustracji. Raz już z reszta próbowałem i wyszło mi to co wyszło.
Komiks jest dziełem rysownika i scenarzysty Gradimira Smudji, tym razem pracującego ze swoja córką Jeżeli można by znaleźć najprostsze podsumowanie tego tomu brzmiało bo ono: alternatywna historia sztuki Nie jest to już pierwszy album tego typu, jaki ukazał się w Polsce. Już w latach poprzednich można było bowiem poznać podobny tom. W wydanym wtedy albumie Vincent i Van Gogh  autor prezentował alternatywną historię życia Van Gogha.  Tym razem nie przedstawia jednej opowieści, a prezentuje natomiast zbiór krótkich powiązanych ze sobą alternatywnych biografii różnych artystów pochodzących w większości z Europy Zachodniej. Chociaż historia zaczyna się od Groty w Lascaux, opowieść ta właściwie  zaczyna się do renesansu. Wszystkie historie łączy ze sobą czerwona nić chronologii, o którą na samym początku potykają się pochodzące z wcześniejszej „Biografii” Van Gogha Postaci- Kot Vincent i młoda dziewczynka Luna. Próbując wrócić do punktu w którym się to stało trafiają cały czas na kolejnych twórco żyjących na dalszych etapach chronologii. W tym momencie objawia się bardziej tzw. „edukacyjny” charakter komiksu, co widać też po zamieszczanych na początku każdej historii biografiach. Oczywiście, jak można się spodziewać w samych historiach także tłumaczą oni najważniejsze założenia swojej sztuki. Ich namalowane życiorysy są  jednak już bardzo dalekie od powszechnie znanych. Wieża Babel podąża  za Breughlem, David tworzy śmierć Marata, by oszukać chcących go skazać rewolucjonistów. Rembrandt wygrywa bitwę przez odpowiednią prezentację Straży Nocnej. Jednocześnie impresjoniści trzymają latami swoich modeli nieruchomo w celu ukończenia wszystkich kropek na obrazach, a wielka fala Hokusaia ma ugasić pożar. Powraca także Van Gogh Ostatecznie jednak, jak się okazuje nić prowadzi właściwie do samego początku, pozostawiając jeszcze wiele do poznania.
Nie da się oczywiście w pełni wyjaśnić dlaczego jest to album tak dobry bez opasania warstwy ilustracyjnej. Każda z ilustracji jest bowiem małym obrazem W tym wypadku jest ona tworzona tak samo, jak poprzednim albumie z niezwykłą starannością. Autor parafrazuje i przetwarza poza biografiami artystów także znane dzieła sztuki. W przypadku każdej z historii zmienia też się styl i kolorystyka prac.

Nie wiem, czy taki suchy opis potrafił przekonać kogoś do poznania tego komiksu, zwalcza jeśli zauważy się jego cenę.  Mimo wszystko radze jednak chociaż skorzystać z jakiś zbiorów bibliotecznych.

niedziela, 30 października 2016

Krzysztof Piskorski Czterdzieści i cztery, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2016


Trzy lata temu po raz pierwszy spotkałem się z twórczością Krzysztofa Piskorskiego. Jeżeli ktoś naprawdę chce się umęczyć może zobaczyć próby czegoś co próbowałem sformułować po lekturze. W każdym razie jego powieści podobały mi się. w wyniku tego czkałem też na ciąg dalszy Zadry. Ostatecznie też własnie też Wolta ukazała się w innej formie czyli właśnie Czterdziestu i czterech .

Piskorski pozostawił Europę doby Etheru w jeszcze w czasie niezbyt oddalonym od momentu jego odkrycia. Tak samo pozostawił też wtedy bohaterów swojej opowieści. Teraz przenosi my się do roku 1844. Zmieniły się realia i zmienili się bohaterowie. Główną bohaterką jest właśnie ocalała z powstania w roku 1830. Eliza Żmijewska, kapłanka dawnych bóstw. Piskorski rozszerza realia świata z poprzedniej powieści nie tylko też o bogów ale też o szersze realia multiwersum o kolejne ziemie i gatunki, jak właśnie insektoidalnych tetygonów.

Już w recenzjach pojawiały się zwykle dwie różne opinie: Zgodnie z jedną właśnie to fabuła skonstruowana jest tak by pomieścić świat, a zgodnie z drugą to własnie teraz świat jest rozbudowywany pod potrzeby fabuły. O ile może potem już się do nich odniosę, to trzeba omówić obie części książki. Na pewno cały czas nowe dodatki do świata są naprawdę ciekawe. Nie należy mówić o tu też o kolejnych ziemiach co do których koncepcji widać pójście w kierunku Pratchetta i Baxtera , ale też o rolach pełnionych przez znane osoby w tym świecie. Pojawiają się tam najważniejsi twórcy romantyzmu jak Mickiewicz, Słowacki i Byron oraz też i inni. Tak samo też widać też dalsze losy krajów trwającej wciąż Europy napoleońskiej i dalsze losy jej władcy. Kolejne wydarzenia fabuły też oczywiście wynikają z literatury romantycznej włącznie z tytułową liczbą która, jak się okaże ma też znaczenie. 

Fabuła rozwija się za to kolejnymi etapami. Nie chciałbym powiedzieć, że to jest krytycyzm, ale można wręcz powiedzieć, że zaczyna się dopiero od około setnej strony. Pytanie o wzajemne oddziaływanie fabuły i świata powraca pod sam koniec książki, kiedy wyjawiony zostaje główny plan stojący za większością wydarzeń. Pomimo tego jak bardzo podobała mi się książka, muszę teraz przyznać, że akurat tu można też dopatrzeć się pewnych problemów z konstrukcją i zakończeniem.

Mam nadzieję chociaż, że tym razem, moje przemyślenia o twórczości Piskorskiego są jakkolwiek spójne. Jeżeli tak jest, mam nadzieję że zachęcę kogoś do lektury.

sobota, 22 października 2016

Komiksowe Podsumowania

Tom Gauld Mooncop , Wydawnictwo Komiksowe, Warszawa 2016




To mój zamiennik. M-663, przywitaj się z panem policjantem. Będzie twoim stałym klientem.
   
(...)
- Niestety tego towaru nie ma na stanie
- Jeszcze się nie wdrożył 

To tylko jeden z wielu dialogów komiksu Gaulda, ale oddaje też jego całego ducha. W nieokreślonej przeszłości tytułowy bohater jest stróżem prawa w ludzkiej kolonii na księżycu i prawdopodobnie jednym z najbardziej skutecznych. Nie ma nikogo, kto popełniał by przestępstwa. Nie ma już tu właściwie nikogo. Jej najlepsze lata już minęły i obecnie coraz bardziej znika. Jedyną pracą dla policjanta jest odnalezienie dziewczynki  czy psa lub też robota Neila Armstronga gubiących się prze odjazdem. On jako jedyny nie może odjechać z tego miejsca. Zawsze można jeszcze jeść pączki. Ktokolwiek jeszcze na ziemi odpowiada za kolonię  zupełnie nie ma pojęcia co z nią zrobić.  Nie jest to tylko, tak samo jak Goliat,  historia o bezsensie ludzkiej biurokracji. Bardziej opowiada ona o spełnianiu marzeń oraz o tym co już potem z nimi zrobić.


Luke Pearson Hilda i Czarna Bestia , Centrala Poznań 2016

Po trzech wydanych już w Polsce tomach Hildy pojawił się także i następny, tym razem dłuższy. Tym razem Hilda rozpoczyna swoja przygodę z harcerstwem. Jednocześnie też zaczyna bardziej poznawać świat domowych duszków-Pokątków. W tym samym czasie także cały trollberg zaczyna obawiać się niepojawiającego się niespodziewanie potwornego psa. Jak się z czasem okaże, wszystkie te zdarzenia mają ze sobą związek. Tak jak poprzednie albumy ten i też zawiera zalety poprzednich tomów.  Po raz kolejny przedstawia uniwersalną opowieść. Po raz kolejny też pokazuje nowe wspaniałe pomysły. Udowadnia też że za każdym razem może robić oraz lepsze komiksy.



 Marguerite Abouet, Clément Oubrerie Aya. Life in Yop City, Drawn and Quarterly Montreal 2012




 Aya Może być zaliczona do wielu innych opowieści, w których powraca się do realiów swojego dzieciństwa. W tym wypadku jest to Wybrzeże Kości Słoniowej w okresie prosperity przełomu lat 70. i 80. zaczyna się już od przełomowego wydarzenia jakim było wspólne oglądanie pierwszej reklamy w telewizji. Po tym wydarzeniu autorzy przedstawiają kolejne wydarzenia w życiu tytułowej bohaterki i jej przyjaciółek oraz ich rodzin w następnych latach. 

czwartek, 22 września 2016

Filmy Ostatnich miesięcy (5)

Do kolejnych przykładów zaniedbywania bloga należało też zapomnienie o ogólnym cyklu marnych notek o filmach. Teraz znowu przypomnę kilka jak dla mnie ważnych pozycji obejrzanych w ostatnich miesiącach.
Chiny 1911: Rewolucja (2011) reż Jackie Chan, Li Zhang
Jeśli by trzeba było szukać pozytywów w każdym filmie, to tu można powiedzieć, że Jerzy Hoffman wpisał się w trendy kina światowego. Widowisko to trudno oceniać jako film. Jest to dzieło historyczne, o którym marzy obecnie resort kultury. Jest to film naprawdę ciekawy dopiero wtedy, jeżeli patrzy się na niego w kontekście obserwowania  polityki historycznej i propagandy na świecie.






Pan Inspektor Przyszedł (2015) Reż. Aisling Walsh

Najprościej mówić o tym filmie jako o kolejnym przykładzie telewizji kolejny raz adaptującej znane lektury szkolne. Nie zmienia to faktu, że sam pierwowzór jest wartościowy. Historia która zaczyna się jak kryminał ostatecznie przedstawia całe społeczeństwo Wielkiej Brytanii przed wojną. Ostatecznie też to jak ona wygląda jest też związane z datą jego powstania. Ta adaptacja również w sama w sobie jest dobrze zrobiona.




Pod Opieką Wiecznego Słońca (2015) Reż. Witalij Manski

Początkowo, jak reżyser wyznał w jednym z wywiadów, za intencją kręceni filmu w Korei Północnej kryła się chęć nakręcenia filmu o stalinizmie. Ostatecznie jest to przede wszystkim film o warunkach propagandy. Możliwość nagrywania przy pozornym wyłączeniu kamer pokazuje wielokrotne poprawki przy tworzeniu wizji idealnej rodziny. Wielokrotnie nagrywane sceny, zgodnie z najnowszymi wytycznymi tym bardziej okazują się wykreowane na potrzeby zagranicznej produkcji.


Star Trek : W nieznane  (2016) Reż. Justin Lin

Oczywiście jak już zwracano uwagę, pomimo swojego tytułu jest to najbardziej Startrekowy z nowych filmów. W porównaniu z poprzednimi nie oznacza to niczego złego. Właściwie to jest jeden z powodów dla których tak dobrze się go ogląda. Pójście bardziej w kierunku przeszłości serii wraz z osadzeniem akcji w miejscu, w którym oryginalnie kończyło by się TOS, czy powrót do pewnych motywów i pożegnanie Ambasadora Spocka był właśnie czymś ważnym, zwłaszcza w kontekście tego jak uczczono rocznicę. Nie jest on pozbawiany błędów, jak choćby to, że właściwie nigdy nie wiadomo kim są pomocnicy Kraala, ale nie przeszkadza to w jego odbiorze.

Timbuktu (2014) reż. Abderrahmane Sisako 

Trudno jest krótko opisać ten film.  Jest to oczywiście przede wszystkim opowieść o władzy dżihadystów nad Timbuktu w roku 2012. Cała ich wizja dżihadu zostaje zderzona z reakcjami ludzi na wprowadzone przez nich prawa nieprzystające do realiów życia. Sami dyskutują oni o rzeczach formalnie zakazanych jak futbol i mundial i sam ich przywódca pali po kryjomu. Przy pokazaniu całej bezsensownej surowości ich rządów ich próby porozumienia się wśród wielu języków ich działania momentami mają nawet pewnego rodzaju komediowy charakter. Jednocześnie tez główna opowieść filmu pokazuje działanie systemu. Film jest, chociaż to nie najważniejsze, naprawdę wizualnie piękny.

Waleczni Przeciw Rzymskim Legionom (1966) reż. Sergiu Nicolaescu

Kino historyczne powstające za Ceausescu jest zagadnieniem ciekawym i wielokrotnie opisywanym. Nie mam tu za bardzo miejsca na pisanie o nim. Ograniczę się tylko do minimum. Na fali popularności produkcji o starożytności otrzymaliśmy to  właśnie dzieło o typowym dla tego typu twórczości przywiązaniu do realiów epoki. Źli Imperialiści są Źli, podczas gdy Winnetou przeżywa rozterki moralne. Czego więcej oczekiwać od tej produkcji? 


Weekend z Królem (2012) Reż. Roger Michell


Parę razy natknąłem się na recenzje tego filmu sugerujące, że jest to niedoceniane arcydzieło, odesłane w cień przez bardziej znany film o Jerzym VI. Jeśli to prawda, to chyba pomyliłem filmy. Są oczywiście gorsze rzeczy, można choćby być chorym na polio (śmiech w tle), ale naprawdę nie mas po co oglądać tego dzieła. Niezależnie od ambicji twórców, wyszło im jednak dzieło mające walory artystyczne  typowego mockbusteru, w czy jeszcze pomogło genialne polskie tłumaczenie tytułu.

środa, 31 sierpnia 2016

Yohan Radomski, Jakub Rebelka, Miasto Psów. Część 1, Kultura Gniewu, Warszawa 2016



Można zacząć opowieść o tym komiksie od zastanowienia się czym miał być. Miał on być szekspirowską opowieścią fantasy o zemście. Pytanie jakie należy sobie zadać, to czy nią jest. Drugie pytanie dotyczy pewnie tego, czy można oceniać całą historię w jej połowie.

W realiach przedstawionego świata tytułowe miasto jest jednym z wielu miast których mieszkańcy żyją z powiązaniu ze zwierzętami. Miasto Psów staje się najpotężniejsze wśród nich z powodu podbijającego je tyrana Volasa. W czym oczywiście widać Szekspira, za namową swojej żony zabił on wcześniej panującego władcę i zaczął służyć Cieniowi- sile kryjącej się za złem tego świata. Z czasem zabił także i ją. Poślubił on potem swoją siostrę. Córka jej  i wcześniej zabitego męża-Enora zaczyna dążyć do zemsty, spowiewając się także podzielenia losu matki. Podróżuje ona bagna do mogącej jej dokonać grupy. Jednocześnie też cały czas ważne są jej relacje z synem Volasa, Jankiem. Cień jednak też nie pozostaje bezczynny

O Wartości komiksu decydują scenariusz i rysunki. O ile scenariusz tu nie należy do najbardziej wyróżniających się, rysunki są lepszą stroną. Osoba rysownika pozwala doszukiwać się w całym albumie także inspiracji Sapkowskim. Do najszerzej znanych prac Jakuba Rebelki należą właśnie animacje w z retrospekcjami w Wiedźminie 2 Moną u niego dostrzec wyraźny talent. Poza oryginalnymi projektami postaci Rysownik pozostawia w albumie wiele wyjątkowych kadrów. Tak samo też wyraźnie dobra jest kolorystyka albumu, oddająca zmierzony początkowo mrok opowieści.

Ostatecznie to właśnie obrazki stanowią o wartości tego albumu. Są to rysunki jednak na tyle dobre wy warto było je poznać.

czwartek, 14 lipca 2016

Sherlock Holmes: The Devil's Daughter


Ostatnio nie da się żyć bez historii . W tym wypadku również trzeba od niej zacząć. W największym skrócie zaczyna się ona W roku 2002 kiedy to wyszła pierwsza z podrukowanych przez ukraińskie studio Frogwares gier o Sherlocku Holmesie. Po niej przychodziły następnie, a seria cały czas się zmieniała. Tu ważna była też Wydana da lata temu Crimes and Punishments odchodząca od jednej sprawy na rzecz cyklu mniejszych luźno powiązanych odcinków. Niezależnie od tego jaką grą była, udało jej się wywrzeć wpływ na inne, jak np ostatnią adaptację dokonań Poirota w ABC Murders. O ile tamta, jak na standardy gier o Poirocie była pozycją udaną, to wiele jej brakował do bycia udaną. Zawsze pozostawało pytanie co można zrobić dalej.  Odpowiedź była właśnie  omawianą teraz grą.

Po pierwsze trzeba stwierdzić, że jednocześnie pozostaje ona w ramach serii i nie pozostaje. Kontynuuje wątki takie jak postać tytułowej córki czy też wyjaśnia kim była wspomniana na samym końcu gry nowa lokatorka. Z drugiej strony z jakiegoś powodu ma to być zupełnie inna wersja Sherlocka. Widocznie jednak nie odeszliśmy daleko w multiwersum, bo zmiany ograniczają się tu tylko do wygładu postaci i to nie wszystkich. O ile Lestrade wygląda tak samo, to Watson naprawdę wygląda... inaczej. W każdym razie w przypadku Sherlocka wystąpiło odejście od Bretta w kierunku Petrenki czy Jona Hamma. Sam wygląd postaci może być bez znaczenia, ale mogą być w nim podobieństwa do zmian w konstrukcji calej gry. Tym razem do dochodzeń, których zbyt łatwy charakter zarzucano już poprzedniej grze dodano większą ilość scen akcji, z których jedna już została  szczególnie znienawidzona.

Przede wszystkim gra powtarza jednak schemat wielu dochodzeń z możliwością rożnego ich zakończenia i podjęcia decyzji co do winnych. Tym razem też ma je łączyć jeden wspólny wątek. Trzeba przyznać, że przynajmniej w tej grze przynajmniej wybory te mają chociaż wpływ na dialog na końcu, czego ostatnio też nie było. Po raz kolejny jest to też pięć różnych spraw. Na pewno były one interesujące i dobrze napisane tylko od pewnego momentu sprawiały wrażenie robionych w taki sposób, by nie było sensu ich pomijać. Sprawy róznią się też objętością o lie w jednym odcinku można było poza glówna sprawą umieścić jescze ważne zdarzenia głównego wątku i adaptację jednego opowiadania, to już ciekawie zaczynająca się sprawa wypadku rozwija się zaskakująco szybko. Sam główny wątek nie należy jednak do najbardziej udanych elementów gry. 

Problemem była właśnie tytułowa córka. Trudno stwierdzić co poszło nie tak przy doborze głosu i wygładu, jednak udało się stworzyć kolejną wersję Creepy Watsona. Tak samo też pojawia się w grze zaskakująco mało czasu. Tak samo podobnie zawodzi tez postać antagonistki. Samo zakończenie rzeczywiście mogło by być lepsze  ale nie jest jednak, tak jak twierdzą niektórzy krytycy odrzuconą misją do wiedźmina.

Trudno było mi stwierdzić czy była to dobra gra. Ma ona wiel dobrych momentów, ale jednak też wiele momentów dziwnych.

czwartek, 30 czerwca 2016

Krew i Wino


Pierwszy raz Wiedźmin 3 zakończył się rok w temu. W tym momencie już można było sprawdzić wszystkie konsekwencje wyborów i można było sprawdzić zakończenia. Niezależnie od nich Geralt i tak pozostawał zawsze w pustym Kaer Morhen. W związku z tym spora liczba osób oczekiwał ciągu dalszego, którego już miało nie być. Jego funkcje miały pełnić dodatki, czyli właśnie Serca z Kamienia oraz Krew i Wino

Problemem w pisaniu o tym drugim jest właśnie ten pierwszy. Serca były opowieścią znacznie krótszą od głównego wątku gry, ale też lepszą i bardziej spójną. Nie trzeba tu w tym momencie przypominać Eredina i Caranthira mających mniej kwestii i mniej osobowości od handlarzy spotykanych w grze, czy też tego jak zapomniano o ważnych postaciach z gier i książek, żeby jeszcze główny wątek jakoś się skleił.  W tym wypadku problemem jest bardziej fabuła Serc Tam właśnie od początku do końca pozostawało wrażenie, że jest się w środku opowieści. Po raz kolejny okazywało się, że lepiej we wszystkich grach od głównego wątku o charakterze światowym lepsze i bardziej zapadające w pamieć były historie o skali mniejszej. Tak samo też pokazywało, że ich historia jest lepsza, jeżeli zadania poboczne nie powodują porzucania jej w przełomowych momentach.

Krew i Wino jest w teorii historią dłuższą od Serc.  Jednocześnie też z powodu dodania nowego regionu, jego konstrukcja odpowiada bardziej głównej grze. Nie oznacza to jednak kopiowania wszystkich jej problemów. Widać to w przypadku znaków zapytania, podobnie jak poprzednio zaprojektowanych z większym sensem. Problemy jednak dotyczą fabuły. Nie znaczy to że jest zła, raczej nie udaje jej się z wielu dobrych epizodów, jak chociaż Kraina Baśni  stworzyć czegoś tak dobrego jak by mogło być, co zwłaścza widać po tym jak nagle fabuła przechodzi do punktu kulminacyjnego

Po raz kolejny, a trzeci naprawdę ważny Geralt trafia do historii większej niż tylko samo zlecenie. Początkowe zlecenie dotyczące zabicia tajemniczej bestii z Toussaint okazuje się bardziej skomplikowane i prowadzi do spotkania ze starymi znajomymi. W tym wypadku oznacza to powrót Regisa. Biorąc pod uwagę to, jak wiele osób do tej poery umieszczono w grach można było się go spodziewać. tak samo oczekiwany był też porót Anny Henrietty.

Problemy jednak wychodzą jeśli chodzi o nowe postaci. O Detlaffie tak naprawdę nie można się dowiedzieć właściwie niczego i cały czas trzeba ufać słowom Regisa. Szansa na poznanie jego wnętrza jest jedynie dosłowna i nie należy ona do najbardziej udanych fabularnie pomysłów Bardziej przemyślana jest poznawanie Syanny, jednak cały czas ciąży na to, że jest ona kolejną próbą stworzenia growej wersji Renfri.

Tak jak w głównej grze o sile dodatku decydują questy poboczne. Zapewniają one po raz kolejny duzą ilosć zaskazujących i różnorodnych historii cały czas pokazujących nowe rzeczy, czy to jest pomaganie artystom czy też poszukiwanie źrodła pewnej znaczącej straty jednego z pomników. Jest to oczywiście  związane z  różnorodnością i projektowaniem całego regionu.

Nad calą fabułą unosi się też przypomnienie o tym, że to już naprawdę koniec. O ile sam dom dla Geralna niejest aż tak bardzo użytczny, na pewno bardizej niż w Akcie Iv pierwszej gry, tak samo jak konkretne momenty, pokazuje on zmianę zachodzącą w przypadku wiedźmina. Nie chodzi tu tylko o Geralta, ale też o gry w ałosci. Historai ta już się skończyła w tej formie


sobota, 28 maja 2016

Terry Pratchett, Pasterska Korona, Prószyński i S-ka, Warszawa 2016


O ostatniej książce Pratchetta można napisać swoje pierwsze myśli. Nie można pewnie też o niej pisać wiedząc, że jest ostatnia. Można tez pewnie pisać on niej zaczynając od stwierdzenia o tym jak Pratchett nie zdążył jej ukończyć. Można też pisać że jest ważna.

Była właśnie tą książką na którą się czekało. Jednocześnie też było to oczekiwanie niezbyt radosne, połączone ze świadomością końca cyklu. Oczywiście też pozostawało osobne pytanie: czy powinna się ukazać, w związku z tym że nie była jeszcze ukończona i wątkach i scenach w których można się tego dopatrywać. Tak samo w związku z rzeczami których Pratchett nie zdążył napisać, jak wspomnianej przez Gamiana sceny z Babcią. 
Oczywiście też trudno o niej mówić właśnie bez najważniejszego wydarzenia książki, jakim była śmierć Babci Weatherwax. Jest to oczywiście wydarzenie ważne dla całego świata niesionego na grzbiecie A'Tuina. Ważne jest to dla calej jego magii, ważne jest dla nadrektora Ridcully, ważne jest dla Niani Ogg, ważne jest dla Vetinariego, ważne jest dla śmierci ważne dla Tiffany. 
Tiffany, która od czasu wyprawy do krainy Elfów doszła własnie do obecnej pozycji. Tak samo ważna jest dla niej nie tylko relacja w stosunku do Babci Weatherwax, ale też do Babci Obolalej al tak samo jak i to, jak uda jej się zapanować na wszystkim.

Po raz kolejny też powtarza się to jak bardzo Dysk się zmienił. Zmiany następowały już podczas Wolnych Ciutludzi, ale też kiedy elfy powracają widzą śwait jescze bardziej odmieniony niż ten dostrzeżony w Paniach i Damach Powtarza się też wizja zmiany Świata Kuli i wpływu elfow na niego, tym razem na Dysku.

Do najciekawszych w książce należy własnie nieukończony w miejscach wątek Geoffreya, chcącego zostać czarownicem syna lorda. Jednocześnie po raz kolejny powraca do Równoumagicznienia, jak tez i idzie dalej. W tym czasie sam A'Tuin już odlatuje.



sobota, 30 kwietnia 2016

Christopher Priest, Odwrócony Świat, MAG, Warszawa 2016


Jak na razie nie pisałem o żadnej pozycji z serii artefakty, a jest to seria której warto pisać. Poza wznowieniami oczywiście o znaczeniu serii decydują także pozycje nowe, a wśród nich znalazło się już kilka pozycji bezdyskusyjnie ważnych. Odwrócony Świat jest jedną z nich.

Do książki Priesta podochodziłem już z pewnymi oczekiwaniami spowodowanymi znajomością Rozłąki i filmowego Prestiżu. Spodziewałem się więc raczej dobrej książki i taklą dostałem, chociaż nie taką jakiej się spodziewałem.

Prawie od samego początku książka przestawia odmienne środowisko. Niezwykłość świata przedstawionego zaczyna się od zdania. Osiągnąłem wiek sześciuset pięćdziesięciu mil. od tego momentu Priest przedstawia poruszające się na przez nieznany teren na torach miasto Ziemia. Miasto cały czas musi poruszać się do przodu. Jedynymi innymi osadami napotykanymi na drodze są tylko wioski będące źródłem uzupełnienia zapasów. Jednocześnie też za utrzymanie funkcjonowania miasta odpowiadają specjalizujące się w specjalnych pracach cechy. Całe miast przez znaczną część historii prezentowane jest z punktu widzenia. Helwarda Manna, należącego do cechu Badaczy Przyszłości, do którego obowiązków należy oddalanie się od miasta w celu ustalenia zarówno najlepszej trasy przejazdu miasta jak i zbieranie materiałów po jego przejeździe. Jego historia zaczyna się od początku inicjacji cechowej przez kolejne etapy jego kariery. Jednocześnie też całe miasto zaczyna się zmieniać, tyka samo jak otaczający je świat. Sama konstrukcja miasta i warunki biologiczne w nim panujące wpływając tez na role płciowe w wyniku czego

Na pewno Priest stworzył ciekawe środowisko. tak samo jak i prestiżu i rozłące po raz kolejny, a raczej pierwszy ważna jest dla całej fabuły ważna tajemnica. Jednocześnie taż wraz z tym im bardziej Helward ja poznaje sam zaczyna krsztaltować swoją opinię o tym świecie, zaczynają tak samo jak żona od wątpienia w jego organizację.  W tym wypadku też ważne jest to jak jest poznawana i rozwiązywana, jednak samo jej rozwiązanie pozostawia problemy.

Przy okazji w tym roku jakoś zupełnie nie zauważyłem upływającego trzeciego roku mojej działalności. Nie jest to może dobre miejsce o pisania o tym, ale co widać od jakiegoś czasu pisanie nie tylko tutaj jest dla mnie problematyczne i pozostawia pytanie o celowość.

środa, 27 kwietnia 2016

Joann Sfar, Ostatki Timof Comics Warszawa 2016


Joann Sfar zalicza się do tych twórców, co do których można już pewność że będą w Polsce regularnie wydawani. Można było już poznać jego lepsze i gorsze. Można było już poznać jego wizje żydowskiego życia w międzywojniu, mitologii, Sherlocka Holmesa, Merlina, Małego księcia, Wampirów...  I teraz można poznać ten album. I co o nim powiedzieć?

Przede wszystkim nie jest to album, od którego należy zaczynać poznawanie jego twórczości. Jak wskazuje sam format, związany jest z Wampirem i Asprine Nie jest bezpośredni kontynuacją, co materiałami dodatkowymi z oryginalnego wydania albumów. Nie oznacza to jednak, że nie jest samodzielny.

Tak samo jak Mały Świat Golema pozwalal zapoznać się pierwszy raz z wieloma bohaterami Sfara-Wampirem Fernandem, Mandragorą Lio  Michelem Duffounem, Humptym Dumptym i  Vinventem Ehrensteinem, tak samo i Ostatki pozwalają to zbroić. Poznajemy tu jednak ich wersjie niezaistinale całkowicie, pochodzące w wczesnych wizji Sfara. Album, zbiera bowiem jego wczesne i nieukończone historie. Często potrafi też zaskakiwać, zwłaszcza kiedy widzi się początkowe dążenie Sfara do ustlaenia swojego stylu pisarskiego i rysowniczego i jego częste zmiany.  Same alternatywne początki Profesora Bella bywają zaskakujące. Tak samo też widać też postaci,ktorych ostatecznie Sfar nie uwzgłednił w sowich seriach, jak profesora Moriarty odbouwoujacego swoją potęgę w Sfarowskim Wilnie. Pojawiają się tu próby Sfara w groza humor i kryminał 

Trudno powiedzieć mi jak oceniać go jako samodzielny album. Na ewno jednak może być ciekawa pozycja dla fanów Sfara. Pytanie, czy tylko dla nich.

poniedziałek, 11 kwietnia 2016

Filmy Zimy

Nastała już prawie połowa kwietnia, a jeszcze nie zrobiłem jednego z teoretycznie powracających na tym blogu tematów czyli zbioru krótkich nieskładnych podsumowań filmowych. Własnie zatem się z tego wywiązuję. Dominuje to, co nie powinno zaskakiwać tematyka historyczna.


Ave, Cezar (2015) reż. Joel Coen, Ethan Coen 

Przede wszystkim trzeba zacząć od tego, że pewnie spora grupa osób mimo wszystko oczekiwała innego filmu. Złożyło się na to pewnie wiele powodów, łącznie z drugim sezonem Fargo   Niezależnie od tego czego kto oczekiwał dosieliśmy to , co mamy. Moim zdaniem podróż Coenów przez kino lat 50. nie należy do ich najwybitniejszych dzieł, jednak wciąż jest niezłym filmem i ogląda się ją dobrze. Jednocześnie tez cały czas jest filmem o paranoi






Big Short (2015) reż. Adam McKay
Zrozumienie wydarzeń ostatnich lat kryzysu i jego przyczyn nie jest łatwe Tak samo nie jest też opisanie go. Big Short zalicza się właśnie do tych filmów, którym się to udaje. Tak samo jak już wcześniej powstały filmy o kryzysie dotyczy tematyki, o której powinno się tworzyć filmy i będzie się to robić. Poza grą aktorską oczywiście ważne jest też to jak film jest zrobiony.  A film  własnie taki jest i pozwala przypomnieć sobie o przyczynach kryzysu, czy też częściej zrozumieć je. 








Palacz  (2010) Reż. Aleksiej Bałabanow
Zamieszczam tylko z kronikarskiego obowiązku. bo ile lubię kino Bałabanowa. To  o tym nie wiem co powiedzieć, poza tym, że naprawdę polecam. 













Spotlight (2015) reż. Tom McCarthy
 
Kolejny w ważnych filmów, znany także z tego jak mówiąc o nim pomija się to o czym jest. Pedofilia wśród księży jest tematem który łatwo zamieść pod dywan lub marginalizować. Na szczęście ten film przypomina o ludzkich tragediach. W sposób, który dalej pozwala by nie zapomnieć op tym temacie. 











Zjawa (2015) Reż Alejandro González Iñárritu

Na początek pozostaje pytanie czy  jeszcze coś teraz można powiedzieć o Zjawie Jak wiadomo oczywistości o tym, że i tak wszystko po  Bridmanie co było by zrobione bez reżysera było by i tak źle ocenione więc, i że gdyby w tym roku Di Caprio nie dostał Oscara to już zostało by mu tylko chyba granie w ultra-realistycznej inscenizacji bombardowania Hiroszimy i Nagasaki oraz że Tom Hardy był dowożony z planu Peaky Blinders można sobie darować. Poza tym naprawdę nie wiem co o tym myśleć, nie wiem też czy to był dobry film 

piątek, 25 marca 2016

Lupano, Andréae Azymut #1 Poszukiwacze zaginionego czasu, Wydawnictwo Komiksowe, Warszawa 2016


Po pierwszym tomie tego cyklu trudno mi stwierdzić co o nim myślę.

 Autorzy już na samej wklejce okładki zaczynają zapoznanie ze swoim światem wprowadzają całą masę własnej terminologii i przestawień fauny żyjącej w nim. Jest to zaprezentowana w wyjątkach encyklopedia chronoskrzydłych-zwierząt powiązanych biologicznie z czasem i posiadających specjalne właściwości. W samej fabule pojawia się oczywiście znacznie więcej elementów świata. Dla rozpoczęcia całej historii najważniejsze jest zniknięcie północy, w wyniku którego trwająca wiele lat wyprawa odkrywcza wraca do punktu swojego wyruszenia-Królestwa Ponduszu. Jednocześnie też czeka ono na zaślubiny władcy. Poza tymi wydarzeniami autorzy dodają jeszcze co chwilę kolejny wątek, postać czy tajemnicę. Pojawia się też wątek tajemniczych kradzieży i znanej na całym świecie złodziejki, naukowca bającego przedstawione wcześniej zwierzęta i detektywa w raz jego przyjacielem królikiem, zdarzenia łamiące  nawet absurdalne zasady świata czy też bliżej nieokreślone zagrożenie.

Osobną kwestią w przypadku komiksu jest jego forma plastyczna. Można stwierdzić że bardzo dobrze pasuje do scenariusza. Zawiera wiele barwnych i malowniczych elementów i obrazów. Niestety też momentami jest również aż za bardzo chaotyczna. 

Jak na razie wyłamię się chyba ze wszystkich opinii o tym komiksie, stwierdzając że na razie trudno powiedzieć dokąd to zmierza i czy pełnia chaosu w tym komiksie jest celowa. Moim zdaniem nawet w tych momentach, w których miało tak być jak na razie trudno stwierdzić czy nie wyszło to aż za bardzo. Na pewno jest to dzieło oryginalne, ale dopiero po następnym tomie pewnie będę mógł stwierdzić o czym jest i czy mi się podoba.


sobota, 19 marca 2016

Terry Pratchett, Stephen Baxter, Długa Utopia, Prószyński i S-ka, Warszawa 2016


Dość długo trudno było mi napisać coś o tej książce. Po pierwsze z całej Długiej Ziemi podobał mi się najbardziej pierwszy tom ,a pozostałe dwa już mniej. Przede wszystkim jednak zbliżamy się do sytuacji, w której już  nie będzie następnych książek Pratchetta. Z tego powodu też trochę mimo wszystko jednocześnie chcąc ją przeczytać też trochę odkładałem sobie jej przeczytanie. Ograniczę się tylko do kilku słów o niej.

Przede wszystkim jest on lepsza od dwóch poprzednich tomów. Tym razem główny wątek jest bardziej wyeksponowany niż w dwóch poprzednich powieściach i skupia się wokół jednego zdarzenia na jednej z odległej ziemi 1 217 756. Na którą trafiają Lobsang i Agnes by żyć w spokoju pop rozważeniu decyzji podjętych w poprzedniej książce. Spełnia tu się jednak znane już z Niucha stwierdzenie o nie możliwości udania się na spokojne wakacje. Tym razem spokój po raz kolejny zostaje zakłócony i może to zagrażać całej Długiej Ziemi .Jednocześnie też cześć akcji przenosi się do XIX wieku, zęby pokazać pewne wydarzenia prowadzące do początków założeń całego cyklu.  każdy z tych wątków dotyczy też tytułowej utopii Wszystko to sprawia wydarzenie założenia bardziej uporządkowanego niż dwa poprzednie tomy. Powinno zresztą takie być bo początkowo w założeniach autorów cykl miał skończyć się na czterech tomach. Widać to też w kierunku w którym zmierza opowieść.

Najważniejsze jednak poza fabułą jest jednak właśnie to jak wszystko zmierza do końca i okazuje się nietrwałe. Jednocześnie też tym razem zagrożenie jest porównane do niszczącej wszystko choroby. Dochodzi też do śmierci kilku ważnych postaci Oczywiście kojarzy to się z sytuacją Pratchetta. Pytanie też czy ostania część cyklu powinna powstać jest otwarte.

Na pewno była to książka dobra. O ile mam zastrzeżenia do poprzednich części cyklu, to o tej będę pamiętać dobrze.  

poniedziałek, 15 lutego 2016

Serca z Kamienia


Na pewno Wiedźmin 3: Dziki Gon był zakończeniem pewnego etapu, niezależnie od tego czy dotyczy to Wiedźmina growego, całego uniwersum Wiedźmina, CD Projektu czy też ogólnie gier w Polsce. Swoje nagrody już zebrał i będzie zbierać dalej. Nie ma raczej powodu by się temu dziwić bo to jest gra ogromna i do tego zawiera dużą ilość ciekawych  i niejednoznacznych questów, szkoda tylko że częściej właśnie te poboczne są lepsze. Prawdopodobnie w tym momencie mógłbym wyrazić swoje zastrzeżenia, które dotyczą rzeczy być może jakoś możliwych do poprawienia w Krwi i Winie, jak to że wszyscy wiedzą że Ciri jest córka Emhyra, a jego małżonka znikła chyba tylko w gęstej mgle narrativum która pochłonęła tez Iorwetha, Isengrima oraz Boreasa i innych, tego co niestety naprawić się nie da jak poziomowanie wszystkiego lub też spora ilość dodatkowych problemów z zakończeniem. Na razie jednak ograniczę się tylko do dodatku,czyli Serc z Kamienia właśnie

W każdym razie najpierw by już mieć to za sobą zacznę od tego co poprawia dodatek w porównaniu z podstawową wersję gry. Po pierwsze, wbrew wszystkim rasistowskim bzdurom jakie pisano w czasie podstawki udowadnia, że go gry można wprowadzić (co zrobiono już w jedynce) osoby o kolorze skóry innym niż default white i jakoś od tego nie załamuje się silnik gry/ nie wykasowują dane/ nie #BoPolskaToJestTradycja /nie dochodzi do inwazji wielkich przedwiecznych. 

Drugą z rzeczy jakie poprawia dodatek jest chociaż minimalna obecność elementów pozwalających pamiętać o tym, że pierwsza gra w ogóle się wydarzyła. Wcześniej pojawiała się na chwilę tylko jedna ważna postać, jeden list i jeden dialog. obecnie przynajmniej gra przypomina sobie, że istniał Zakon Płonącej Róży, a także uzyskuje się możliwość zaznaczenia jednej z decyzji, jakie się podjęło w stosunku do Sjhani i jak to wpływa na obecne relacje.   

Oczywiście trudno porównywać sam dodatek z podstawową wersją gry jeżeli chodzi o objętość. Niezależenie od faktycznego trwania gry w porównaniu z podstawką i zapowiadanym stoma godzinami poszukiwań możemy mówić o jak na razie najdłuższym queście pobocznym. Jednocześnie też oznacza to, że znacznie mniej czasu mija pomiędzy najciekawszymi momentami w grze. A takich jest sporo.  Chociaż większość historii ogranicza się tylko do spełnienia trzech życzeń w okolicach Novigradu. Historia cały czas zaskakuje i przechodzi w nowe miejsca.  Gdy początkowo wydaje się, że Geralt musi tylko zabić potwora, z czasem odkrywa on całą historię w jaką się wplątał. Z czasem nawet początkowo niezrozumiałe słowa nabierają większego znaczenia. By to jednak nabrało sensu trzeba jednak przywoływać zmarłych, dokować napadu, wchodzić w obrazy i pójść na wesele. Każde z tych wydarzeń składa się z zapadających w pamięć scen.

Tak samo na pewno dobrą pracę wykonali scenarzyści jeśli chodzi o postaci. Może to ostatecznie końcowe wykonanie Eredina zmusiło ich do  lepszej pracy, jednak każda ze spotkanych postaci zapada w pamięć i wygląda ciekawie. Tak samo za każdym z męczących w podstawce znaczników kryje się historia.

Tak samo dobry cały czas jest humor i nawiązania. Twórcy uwzględnili wiele wątków i motywów z polskiego folkloru i kultury. Poza tak łatwo dającymi się dostrzec nawizaniami jak kasiarz Quinto czy wieś Bronowitz co chwilę pojawia się nawiązanie. Nie zanam jednak poza wybranym z youtuba scenami obcojęzycznych wersji, więc nie wiem  jak poradzili sobie z nimi tłumacze. 

Trudno polecić mi dodatek bez pochwalenia całej gry, jednak napiszę tylko że jest jeszcze lepszy

środa, 27 stycznia 2016

Kroki w nieznane-2007


W trakcie czytania w kolejności dowolnej tomów współczesnych Kroków w nieznane dotarłem do tomu z roku 2007. Jak na razie wygląda na to, że jest to dla mnie to ostatni, bo o tomie na rok 2015 jest ogólnie bardzo cicho.  W każdym razie dalej są tu teksty dobre, złe i średnie.

Zbiór otwiera Amnestia Octavii E. Butler. Opowiada ona dość o konsekwencjach kontaktu z obcą formą życia i jej inwazją na Ziemię opisywaną w trakcie rozmowy kwalifikacyjnej dla pracujących dla niej.

Chłopcy Carol Emshwiler poruszają tematykę genderową. Robi to w sposób wyjątkowo nieudolny, a sam tekst byłby już niezbyt oryginalny jakieś czterdzieści lat temu ,kiedy to autorka miała odnosić największe sukcesy.

Kolejnym z autorów jest wielokrotnie pojawiający się w Krokach i innych antologiach Michael Swanwick  w Surowych umysłach, tak samo jak Kathleen Ann Goonan w następującym po nich Moście porusza się w okolicach zmian tożsamości w posthumanizmie. Obaj autorzy opisują swoje historie zupełnie inaczej, ale obu teksty wyszły ciekawie.

Do następnych stałych bywalców należy Paul di Filippo O ile jego poprzednie teksty balansował na granicy głupoty i obrzydliwości, to Rok w Linearnym Mieście prezentuje tylko losowy przegląd jakiś pomysłów New weirdu wrzucanych bez celu i kierunku.

Kolejnymi powiązanymi tematycznie dwoma autorami są James Patrick Kelly i Paul Witcower. Ich teksty- 10 16 do 1 i na krańcu skali piszą o młodości bohaterów i podróżach w czasie. Opisują one jednak zupełnie inne historie. Podczas gdy pierwszy tworzy opowieść o kryzysie kubańskim, drugi opisuje konsekwencje pewnego wypadku oba teksty są równo ciekawe.

Trzecia para opowiadań równoległych to Między wierszami Jose Antonio Cortiny i Waga słów Jeffreya Froda .  Oba teksty związane są z doszukiwaniem się ukrytych znaczeń i języka. W obu wypadkach bohater zaczyna je poznawać przypadkiem: prze wejście do niewłaściwego pokoju na uczelni, czy też niezwykłą prezentację  w latach 50. W tym wypadku oba teksty są dobre, jednak Forda jest znacznie lepszy.


Niestety po tym forma tomu spada i zaczyna się fala tekstów nijakich Takie są wizje świta zepsutego przez kulturę masową u Heather Lindsey i Johanny Sinsalo ( w drugim przypadku nie pomaga też to, że tekst dzieje się w bliskiej przyszłości roku 2010) takie są me są apokalipsy Doctorowa i Claude'a Lalumiere'a, zaś o Jaszczurce Marii Galiny  można by pisać  długo, gdyby była to analizatornia. Jako jedyny wyróżnia się Gregory Benford, chociaż pomimo odmienności znacznie bardziej warto przeczytać Głos Pana.

Nie wiem czy mogę jakoś szczególie ocenić ten tom. Biorąc pod uwagę, że nie wiem, kiedy będzie następny dodam tylko, ze pomiom wielu nieudanych tekstów warto było przeczytać wszystkie tomy współczesnych Kroków w nieznane 



środa, 6 stycznia 2016

2015

Prawdopodobnie wcześniej powinny pojawić się obowiązkowe w tym okresie notki z życzeniami świątecznymi, czy też o Przebudzeniu Mocy . Z różnych powodów one nie powstały, jednak mogą się jeszcze one pojawić dalej w tekście. Tak więc przejdźmy do obowiązkowych w ciągu tych dni podsumowań. Skoro nigdy nie byłem przekonany do możliwości orzeczenia o tym, że coś jest najlepsze lub najgorsze w tak szerokich kategoriach, jakie przyjąłem W wyniku tego będzie to tylko wymienienie kilku pozycji które wywarły na wrażenie z powodu jakości wykonania (nie zawsze chodzi tu od dobrą jakość) Znowu też ni jest do końca podsumowanie jakie chciałbym wykonać, ale utrudniły mi je inne zajęcia i choroba.

Filmy
Oczywiście w podsumowywaniu filmowym roku należy wymienić Przebudzenie Mocy. Poza nim obiejrzałem jeszcze 174 inne filmy. Do kilku ciekawszych pozycji zaliczam również kilka innych pozycja jak np. Birdmana, Ant Mana, Pentameron, Żegnaj , Moja konkubino Taxi Teheran, czy Slow West. Innym problemem jest określenie pozycji na których się zawiodłem. W ich wypadku należało by podzielić się na pozycje zagraniczne i krajowe. Z pozycji zagranicznych jako takie wymieniłbym Spectre, Makbeta, Marsylskiego Łącznika , czy Valhalla Rising, ale i tako one jakościowo wymieniają się nad polskie produkcje. osobną pozycję stanowią dzieła po prostu złe zwłaszcza historyczne do których obejrzenia zostałem zmuszony jak Tajemnica Westerplatte, Ostatni lot Hindenburga, 


Gry
W tym roku grałem tylko w 7 gier. Prawdopodobnie powinienem jako najlepszą wymienić  Wiedźmina 3, bo stał się już dobrem narodowym bronionym przez róznych Chmielarzy przez wrogą krytyką, jednak jako cikeawszą oceniam tylko kilkunastominutowe The Cat and The Coup

Komiksy
W ich wypadku przeczytałem 48 komiksów, czyli mniej niż w roku poprzednim. Częsć z nich stanowiły też kontynuacje rozpoczętych wcześniej przeze mnie cykli Za ważniejsze uważam wydane w końcu w Polsce Zrozumieć Komiks  oraz także Sugar. Koci Żywot Serge Baekena, Kroniki Birmańskie Guya Delisle. Za przykład zawodu uważam  Człowieka z Ciguri, jednak i tak jest to album, znacznie lepszy od takich rzeczy jak W cztery oczy czy także krajowych pozycjach historycznych


Książki
W zeszłym roku przeczytałem 215 książek w wyniku czego jasne określenie pozycji najlepszych jest dość trudne W wyniku tego ograniczę się tylko do wymienienia kilku pozycji, jak dla mnie interesujących: Oberki Do końca świata, Laguna, Wszyscy na
 Zanzibarze, Wodnikowe Wzgórze, Obudź się i śnij, Wynalazek Morela, Gniew,  Drugie odkrycie ludzkości. Do pozycji nieudanych zaliczam za to przeczytanego w końcu Bezcennego jak też np. Miecze dobrych ludzi.

Seriale

Oglądałem też w tym roku nie zawsze w pełni 70 seriali. Do najgorszych niezmiennie zaliczam Demony D Vinci i Gotham, a za ogolnie wszystko mogę też dać miejsce na nie istniejącym podium dla Fortitude i Zbrodni oraz Paktu waraz z jego oryginalną wersją. Na szczęście pozycji dobrych,n takze tych nieobejrzanych do kilku lat było więcej więc już teraz wymienię je tylko bez uzasadnania. Marvel's Agent Carter, Broadchurch, Happy Valley, Peaky Blinders Mimo wszystko dalej ufam, że jeżeli teraz powstania ciąg dalszy Prokuratora, to będzie dobrze