Calą fabułę można naprawdę szybko strescić.Książka jest pamiętnikiem Mistyka Jevicka z Tyonu, syna handlarza pieprzu z jednej z Wysp Herbacianych handlujących z Olondrią. Jevick opowiada o swoim życiu na wyspie i poźniejszej nauce u Olondryjskiego nauczyciela, od ktorego dowiaduje się o literaturze tamtego imperium i vallon, olondryjskich książkach. Gdy jego ojciec, umiera, musi on zamiast niego wyruszyć do Bainu, stolicy imperium, by handlować zamiast niego. Na statku na chwilę spotyka się z Jissavet, dziewczyną chorujacą na ktyna. Gdy dociera już do miasta, zaczyna je poznawać. Jako cudzoziemiec nie wie nic o jego zwyczajach. Z tego powodu uczestniczy w Święcie Ptaków. Jego udział w nim kończy się tragicznie. Odkrywa, że Jissavet niedawno zmarla i zaczyna go nawiedzać jako anioł. Od tego momentu zaczyna szukać pomocy u różnych osób. Ważniejsze od samej fabuły jest to jak jest opowiedziana. Zaletą ksiązki jest jej baśniowość. Trudno wypowiadać mi się bez znajomości oryginału, ale język opisów zbliża trochę ksiązkę doVallon. W tym jest ona bliższa nie Moersowi, ale Catherynne M. Valente czy Jeffreya Forda. Do inspracji ich tworczością autorka zresztą przyznaje się na swojej stronie wśród innych autorów. Warto przy tym wspomnieć o bogactwie nawiązań kryjącym się w książce.
Warto pochwalić też pomysłowość autorki. Widać ją w umiejętnym stworzeniu kultury świata powieści. Ciekawe elementy można dostrzeć w każdym z elementó powieści, jak choćby we fragmentach Olondryjskiej literatury. Dobrze pokazuje też jak można tworzyć oryginalne światy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz