niedziela, 3 maja 2015

Arturo Perez-Reverte Szachownica Flamandzka Muza SA Warszawa 2000


Moje doświadczenia z twórczością Artura Perez-Reverte były dość ograniczone. Przez lata ograniczały się tylko do Dziewiątych Wrót Polańskiego, ktore jakoś za bardzo ni zachęcały do poznania pierwowzoru. Ostatnio poznałem ją po raz kolejny posrednio przez dość dobry Ciernioryt i filmowego Kapitana Alatriste, w którym pomimo zalet, wyraźnie dało się dostrzec, że jest sklejany z całego cyklu książek. Z tego powodu na znalezioną przypadkiem Szachownicę patrZyłem bez jakichś szczegółnych oczekiwań. W wyniku tego się nie zawiodłem. Nie była to też jednak sczegółnie wybitna lektura.

Tematycznie Szachownica bardziej jest zbliżona do Dziewiąrtych Wrót (Nie mogę porównać z nieznanym mi Klubem Dumas) ZJej osia fabuły są dwa morderstwa. Pierwsze z nich popełnione zostało w roku 1472 na dworze jednego z niderlandzkich ksiażąt, a prawda na nim została ukryta na obrazie Pietera Van Huysa Szachownica Flamandzka. Sekret malowidła odkrywa konserwatoka Julia. Jednocześnie, gdy w roku 1991 zaczyna poznawać jego tajemnicę, popełnione zostaje kolejne morderstwo na osobie jej bliskiej. Julia od tego momentu stara się poznać powód obu zbrodni.

Mimo wszystko po książce autra tak chwalonehgo spodziewalem się czegoś więcej. Cała ksiażka moim zdaniem jest dokładnie na takim poziomie średniości, że trudno znowu napisać mi coś więcej niż tylko streścić fabułę. Nie uważam jej za złą tylko nie za czegółnie się wyróżniającą. Fabuła napisana jest dobrze, jednak postaci są całkowicie nijakie. Jednoczesnie wyraźnie widać wiedzę autora w dziedzinach o których pisze, tylko że mogła by być ona wykorzystana w lepszy sposób. Nie uważam tej książki za sczegóolnie wartą zapmiętania. Nie zamierzam jescze odpuszczać sobie pomiom tego innych książek autora i kiedyś do nich zajrzę. Nie będe tego jednak robić w najbliższym czasie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz